poniedziałek, 25 marca 2013

Kino



                      Ostatnio byłam w kinie na filmie „Mama”.
    Dawno nie widziałam tak dobrego horroru (od czasu „Sinister”).


     "Pewien zrozpaczony mężczyzna zabija swoją żonę i porywa dwie małe córeczki, Lilly i Victorię. W trakcie szaleńczej jazdy ich samochód wypada z ulicy. Poturbowana, ale cała rodzina znajduje schronienie w starej chatce w lesie, w której ojciec wkrótce ginie w niewyjaśnionych okolicznościach.
    Po jakimś czasie dziewczynki zostają odnalezione przez ekipę poszukiwawczą, wynajętą przez ich wujka Lucasa, który nie bacząc na ich dzikie zachowanie wraz ze swoją dziewczyną, Annabel, postanawia zapewnić im niezbędne warunki wychowawcze.
      W tym celu wszyscy przeprowadzają się do nowego domu, podarowanego przez lekarza dziewczynek, zainteresowanego ich przypadkiem – bowiem Lilly i Victoria uparcie utrzymują, że opiekuje się nimi ktoś, kogo nazywają Mama."


     Są w tym filmie schowane w szafie duchy, ciemne pokoje i makabryczne znaleziska, a to wszystko przy „strasznej” szarpiącej nerwy muzyce.
     Można nieźle się wystraszyć i najlepiej w pierwszą noc, po obejrzanym filmie proponuję, nie gasić światła J.
     Tytułową bohaterkę grał Javier Botet, urodzony w Hiszpanii, który ma 201 cm.

  
POZDRAWIAM KASIĘ I HUBERTA,
Z KTÓRYMI "STRRRRRASZNIE"
OGLĄDAŁO SIĘ TEN FILM  
J

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz